sobota, 9 sierpnia 2014

Epilog

Nigdy bym nie pomyślała, że moje życie potoczy się takim, a nie innym torem. A jednak, moje marzenie stało się rzeczywistością, ale może po kolei.
Nasze wspólne życie po tamtej walce nad urwiskiem wróciło do normalności, no, może poza kilkoma szczegółami.
Dwa lata po naszym pierwszym spotkaniu Austin oświadczył mi się w restauracji, na naszej nie zliczę już której randce. Zrobił to przy ponad setce ludzi, a ci wszyscy nieznani mi ludzie bili brawo, byłam bardzo wzruszona.
Niedługo później odbył się nasz ślub. Ubrana byłam w białą, klasyczną suknię ozdobioną kilkoma perłami. Zjawiłam się tam w gładko zaczesanych włosach i ze zgrabnym bukietem różowych kwiatów.
-Wyglądasz pięknie!- komentowała moja przyjaciółka Trish.
Moja mama, Jessie i pani Mimi były podobnego zdania.
A niedługo później na ślubnym kobiercu dołączył do mnie rozpromieniony Austin w czarnym garniturze podkreślającym jego wysportowaną sylwetkę.
Po chwili przysięgliśmy sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Z uśmiechem na twarzy pojechaliśmy na wesele, a szczęście nie opuszczało nas do jego końca.
-Ally, a ty czemu nie pijesz alkoholu?- zapytał mniej więcej gdzieś w połowie imprezy mój ukochany
W odpowiedzi wyciągnęłam go zaskoczonego na zewnątrz budynku. Tam złapałam jego dłoń i położyłam na mym brzuchu. Nie potrzeba było słów, zrozumiał. Kleknął przede mną, podwinął odrobinę mą suknię ślubną i najzwyczajniej w świecie pocałował mnie. Była jeszcze jedna rzecz do świętowania na weselu. A noc poślubna była wspaniała. Miesiąc miodowy spędziliśmy w najromantyczniejszym mieście, czyli w Paryżu.
Kilka miesięcy później urodził się nasz synek, Dallas. Na samo wspomnienie tego, jak go rodziłam uśmiecham się szeroko.
Rodząc go, wcale nie czułam bólu, bo Austin cały czas mi towarzyszył. Ściskał mocno moją dłoń i, by nie być tylko biernym uczestnikiem tego wydarzenia, ,,rodził" ze mną. I zamiast krzyczeć z bólu, dusiłam się ze śmiechu patrząc na blondyna.
Austin okazał się wspaniałym mężem, kiedy byłam w ciąży, to nie dość, że musiał chodzić do pracy, to jeszcze ciągle się mną zajmował i nie pozwalał się przemęczać. Moja rodzina jest dumna z mego wyboru, a ja po każdej cudownej nocy budzę się ze świadomością, że obok mam najwspanialszego mężczyznę na świecie.
Trish i Dez, pomimo, że na początku swojej znajomości darli ze sobą koty, to dziś są małżeństwem i czekają na dziecko. Są ze sobą szczęśliwi i nie wyobrażają sobie, że mogłoby być inaczej.
Ojciec mojego ukochanego za próbę zabójstwa, porwanie za okup, pobicie i kradzież został skazany na dożywocie.
Feralny diament oddaliśmy do fundacji wspierającej ofiary przemocy. To był według nas dobry wybór, tym biednym dzieciom i ich matkom przyda się zdecydowanie bardziej.
Dziś mamy po dwadzieścia dwa lata, trzyletniego syna i dziewięcioletnią córkę. Z Austinem codziennie przeżywamy swoją miłość na nowo, która, i jestem tego w stu procentach pewna, nigdy nie zgaśnie. Pilnuje tego moja teściowa wraz z Rikerem, a patrząc na obrączkę ślubną na mym palcu jeszcze bardziej się w tym przekonaniu utwierdzam.
Nigdy nie spodziewałam się, że tak właśnie skończę. W ramionach ukochanego mężczyzny i mając przy boku tak cudowną rodzinę. Nigdy nie wolno zwątpić w swe marzenia. Bo moje właśnie się spełniło. I to, o czym mogłam przeczytać tylko w najgorętszych romansach, właśnie dzieje się w moim życiu.

To już jest koniec, nie ma już nic... Może i faktycznie to już koniec, ale do prawdziwego końca jednak daleko.
Kiedy założę nowego bloga, dam wam linka do niego. Pozdrawiam




7 komentarzy:

  1. super!!!
    Epilog jest piękny :-)
    Czekam na nowy blog i dziękujęmy za ten!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super Epilog...
    <3
    Szkoda, że koniec tego bloga.
    Koniec czegoś, to także początek czegoś innego. :D
    Będzie mi brakowało tego bloga i czekam na link do twojego 2 bloga :)
    <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli pierwsze dziecko mieli w 13 roku życia ?

    Super epilog

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, to nie tak. Ta dziewięcioletnia córka to adoptowana siostra Ally.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały epilog :) Ten moment z duszeniem się ze śmiechu podczas porodu zamiast krzyczenia z bólu był świetny :* Będę czytać tego drugiego bloga ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały blog i bardzo ciekawa historia. Na pewno będę czytać Twojego drugiego bloga :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam do mnie: http://ausllyaustinially.blogspot.com/
    Nataly :)

    OdpowiedzUsuń