...najzwyczajniej w świecie przytulił go!
-Powodzenia, mój synu- powiedział jego ojciec- Cokolwiek się zdarzy, wiedz, że byłem, jestem i będę z ciebie dumny- dodał, a mnie (jak i Austina), mówiąc wprost, zatkało z wrażenia, ale po chwili zauważyłam też, że jego oczy na chwilę się zmieniły. W tym momencie były takie... takie przyjazne, była w nich radość. Zamknęłam otwarte z wrażenia usta i znów przyjrzałam się mu. Puścił blondyna, a jego wzrok znów był pusty i chłodny, taki... jak wcześniej.
-Brałeś coś?- chłopak zauważył to co ja i chyba domyślił się prawdy
-Nie twój zakichany interes, gówniarzu!- krzyknął i wyciągnął z kieszeni pistolet, od razu oblał mnie blady strach
W międzyczasie ojciec Austina wycelował w chłopaka i wystrzelił, ale spudłował.
Blondyn korzystając z okazji podbiegł do napastnika i mocno go pchnął. Ten przewrócił się, ale pociągnął za sobą brązowookiego.
Zaczęli się szarpać i szamotać. Austin był oczywiście górą, bo górował nad nim siłą i posturą. Mój ukochany walczył jak lew i już, już byłam pewna, że zwycięży, kiedy jego ojciec cały posiniaczony i obolały nagle wyrwał się z jego niedźwiedziego uścisku. W jego ręku nagle coś błysnęło i zanim blondyn zorientował się co to, oprawca wbił mu w nogę ten nóż aż po rękojeść. Austin krzyknął i poluźnił uścisk, co jego przeciwnik szybko wykorzystał. Złapał go za koszulę i rzucił przed siebie, chłopak wylądował koło przepaści.
Austin nie mógł wstać, bo jego ojciec dodatkowo usiadł na nim i w pogardzie wysyczał:
-Przyznaj, kto wygrał, Austin?
-T..t.. ty- chłopak wyjąkał przez zaciśnięte zęby próbując go wypchać
-I masz rację!- krzyknął triumfalnie podnosząc go
W akcie desperacji rzuciłam się na antagonistę i uderzałam go oraz kopałam gdzie popadnie. W odpowiedzi uderzył mnie z otwartej dłoni w twarz i nakazał się uspokoić.
-Bo jak nie- pogroził- ciebie czeka ten sam los- wstał i ponownie podniósł blondyna, który wcześniej upadł na kolana, osłabiony chłopak nie bronił się, może nie chciał?
-Żegnaj... synu- rzekł jego ojciec i... rzucił go w przepaść
-Nie!- krzyknęłam rozpaczliwie próbując rzucić się za ukochanym, jednak tatusiek złapał mnie w ostatniej chwili
-Gdzie się wybierasz? Jesteś mi potrzebna żywa!- powiedział i złapał mnie za włosy w celu pociągnięcia mnie gdzieś
Szybko wyrwałam się mu i pobiegłam nad urwisko. Spojrzałam w dół szukając wzrokiem Austina. Nie znalazłam jednak ani jego, ani jego ciała, co wydało mi się dziwne.
-No chodź już!- Mike znowu mnie złapał i pociągnął za sobą
Odwrócił się plecami do przepaści, a ja ukryłam twarz w dłoniach raz po raz wycierając łzy.
W pewnej chwili, kiedy już prawie opuściliśmy ten teren, oprawca nagle jęknął i upadł na ziemię. Odwróciłam się zaskoczona i znowu krzyknęłam. Tym razem z radości.
-Austin!- podbiegłam do niego i przytuliłam go, chłopak posłał mi szeroki uśmiech, trzymając jedną nogę na swoim ojcu, z drugiej powoli wyciągając zakrwawiony nóż.
-Przyznaj, kto wygrał?- powtórzył za ojczulkiem, po czym cicho się zaśmiałam
-Ty, ty- szepnął wściekły- Ale jak...
-To proste- odparł mój chłopak- Kiedy rzuciłeś mnie tam- wskazał palcem w przepaść- złapałem się w ostatniej chwili jakiegoś wystającego kamienia i mogłem spokojnie stanąć na skalnej półce. Stamtąd droga była już prosta
Odetchnęłam z ulgą i ponownie przytuliłam mocno Austina. Pocałował mnie w policzek.
-Ehkem, a co ze mną?- zapytał Mike, na którym cały czas staliśmy
-A teraz oddamy cię w końcu w ręce policji. I nie próbuj czegoś kombinować, bo mam cię na muszce- powiedział grubym głosem i wyciągnął z kieszeni ojca pistolet
W tej chwili w końcu przestało lać i zza chmur wyszło słońce. Jego ciepłe promienie szybko nas ogrzały.
-No chodź już- chłopak podniósł mężczyznę i już chciał poprowadzić go w ręce sprawiedliwości, ale szybko go powstrzymałam
-Czekaj, Austin. A gdzie jest diament?- spytałam
-Nie! On jest mój!- krzyknął ojciec blondyna w rozpaczy- Nie oddam go!
-Na pewno?- mruknął Austin, wyciągając go z drugiej kieszeni
Tamten westchnął ulegle i nie odzywając się już wcale dał się odprowadzić na komisariat. Tam oddaliśmy go i jego bronie policjantom. Ci, przyznam, przyjęli nas z lekkim zaskoczeniem, ale z niemałym uznaniem nas słuchali. Wracając do domu po drodze zahaczyliśmy o szpital.
Kiedy wyszliśmy w końcu z niego zauważyłam zachód słońca.
-Ale piękny- westchnęłam z rozmarzeniem przyglądając się Austinowi
-Tak- przyznał z rozrzewnieniem patrząc na mnie
Nasze usta szybko się styknęły, a dłonie błądziły po plecach. Całowaliśmy się bardzo namiętnie, o mały włos nie przekraczając granicy. Raz po raz musiałam złapać chwilę na oddech, ale nie chciałam, by ta chwila zbyt szybko się skończyła. I w tym momencie Austin naparł na mnie całym sobą i teraz stykaliśmy się każdym centymetrem ciała. Jedna noga samoczynnie zgięła mi się w pół. Zarzuciłam ręce na szyję chłopaka i musiałam w końcu wydusić z siebie:
-Chcę spędzić z tobą resztę życia
-Ja też niczego bardziej nie pragnę- wysapał i zdjął ręce z moich bioder
-To, co teraz, mój książę?- musiałam go o to zapytać
-A teraz- złapał mnie za dłoń- Wracamy grzecznie do domu, ale tam nie musimy być już grzeczni- uśmiechnął się łobuzersko, na co szybko się zarumieniłam
Uff... w końcu dobrnęliśmy do końca mojego opowiadania, a następnym rozdziałem będzie już epilog. Dzięki wam za to, że tyle ze mną wytrzymaliście, czyli prawie rok! Co do nowego bloga, będzie on także z bohaterami A&A, ale już bardziej oderwany od rzeczywistości.
Ps. Dostałam kolejną nominację, dziękuję za nią serdecznie.
http://auslly-dziennik.blogspot.com/2013/09/liebster-awards_5250.html
Austin i te jego myśli:)HAHa
OdpowiedzUsuńMega!!
OdpowiedzUsuńDawaj szybko ten epilog i to my dziękujemy Ci za bloga i gratulujemy sukcesu :)
Dziękuję.
UsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to koniec. Tak wspaniałego bloga :(
Już nie mogę się doczekać kolejnego genialnego bloga od cb :D
Ale nie będę się rozpisywać, bo co będę pod Epilogiem?
Czekam na Epilog <333
Uuuuuuuu, czekam na epilog, szkoda, że ta historia dobiega końca, ale będzie nowa, także jest dobrze! :)
OdpowiedzUsuńKolejny super rozdział nie moge doczekać sie epilogu. Dzięki za taki wspaniały blog <3
OdpowiedzUsuń