niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 90

Następnego dnia:

Oczami Narratora

Tej nocy nasi bohaterowie spali różnie. Ally, jak to bywało ostatnio prawie w ogóle nie zmrużyła oka. Wiadomo jaki był tego powód. W końcu zaczęła do niej docierać myśl, że źle postąpiła.
-Powinnam mu wybaczyć- myślała po kolejnej nieprzespanej nocy- może zrozumie swój błąd i do mnie wróci- myślała naiwnie
Wracając do naszego tematu, blondyn, w przeciwieństwie do dziewczyny spał dobrze, wręcz bardzo dobrze, nie licząc kilku poprzednich dni. Po spotkaniu z Maddie i jej chłopakiem humor poprawił mu się znacznie. Prawie nie myślał o swej ukochanej, którą przecież nadal kochał i nie zamierzał o niej zapomnieć.

Oczami Ally

Zmęczona otworzyłam oczy.
Przetarłam moje podkrążone przez małą ilość snu oczy i spojrzałam przez okno.
Kolejny dzień zapowiadał się pięknie, ale taki nie był. Wstałam leniwie, podeszłam do szafy i wybrałam z niej strój na dzisiejszy dzień. Po zrobieniu tej czynności poszłam do łazienki, gdzie wykonałam wszystkie standardowe czynności.
Już gotowa zeszłam na dół, skąd wydobywał się piękny zapach.
-Dzień dobry- przywitał mnie dobrze znany mi rudzielec- Bardzo głodna?- nałożył na mój talerz jeszcze gorącą jajecznicę- Jak się spało?
-W porównaniu z poprzednimi dniami? Nawet nieźle- próbowałam się uśmiechnąć
Więcej nie drążyliśmy tego tematu. Po jakiś trzydziestu minutach doszła do nas Trish, która ma w zwyczaju spać jak najdłużej. Przywitała mnie bladym uśmiechem i zasiadła do smacznego, acz trochę niedbale podanego śniadania.
-Austin nawet ze zwykłą jajecznicą potrafił zdziałać cuda- pomyślałam
- To co dziś zamierzasz robić?- spytała czarnowłosa po chwili
-Sama nie wiem, pewnie zaszyję się w swoim pokoju i będę tam siedzieć do nocy- odparłam
-No co ty, Ally- Dez był wzburzony- Taki piękny dzień, a ty chcesz siedzieć tu sama? Już mi na dwór-powiedział, a jego twarz wykrzywiła się w takim grymasie, że od razu się zaśmiałam.
W końcu w trójkę wyszliśmy z budynku, każdy skierował się w swoją stronę. Ja zwróciłam się do miasta, a Dez i Trish weszli do parku trzymając się za ręce.
-Są ze sobą szczęśliwi- pomyślałam i spojrzałam na nich, po chwili straciłam ich z pola widzenia.
Nie zadręczając się więcej myślami wróciłam do mego celu podróży.

Witajcie. Na samym początku chciałam was przeprosić za to, że tak długo nie było rozdziału, na swoją obronę mam to, że nie miałam zbyt dużo wolnego czasu, brat ma nogę w gipsie i mam dużo nauki. 
Pozdrawiam





3 komentarze:

  1. Życz zdrowia twojemu bratu, a ja tobie, życzę dużo weny (której wspaniałej ci nie brakuje) i dużo, albo WIĘCEJ wolnego czasu. rozdział super, genialny i czekam na next

    OdpowiedzUsuń