środa, 30 lipca 2014

Rozdział 130

-Pycha!- mlasnął Austin stukając energicznie widelcem w talerz
-Cieszę się, że ci smakuje- odparłam i wbiłam wzrok w stół
Nadal zamartwiałam się rozmową z rodzicami na temat naszego porwania. Byłam tak zajęta codziennym życiem, że kompletnie zapomniałam powiedzieć im o naszym powrocie, ale oczywiście wcześniej powiadomiliśmy policję.
-Czym znowu się przejmujesz?- blondyn wyrwał mnie z myśli i dłonią podniósł moją głowę, po czym spojrzał mi prosto w oczy
-Niczym, wcale się nie martwię- powiedziałam głośno, czym zwróciłam na siebie uwagę kilku zaciekawionych osób i szybko się zarumieniłam
-Na pewno?- zapytał, w odpowiedzi kiwnęłam głową, chłopak położył swoją dłoń na mojej- Pamiętaj, jeśli będziesz mieć jakiś problem, powiedz mi, a ja ci pomogę- wplótł palce w moje włosy i uśmiechnął się lekko- Te naleśniki były dobre prawie jak moje, nieprawdaż?- powiedział i zaśmiałam się cicho
Po zapłaceniu za jedzenie wyszliśmy z knajpki. Już chciałam skierować się w stronę domu, kiedy Austin pociągnął mnie do parku.
-Gdzie mnie ciągniesz?- spytałam żartobliwie
-Zobaczysz- odparł tajemniczo i szliśmy dalej w milczeniu
W pewnej chwili zasłonił mi oczy i zaczął kierować gdzieś. Po kilku minutach poczułam przyjemny, kwiecisty zapach i jakby małe łaskotki.
Kiedy Austin zabrał swe dłonie z mych oczu ukazał mi się piękny widok. Staliśmy na długiej i szerokiej na jakiś metr kremowej ścieżce, spowitej w płatkach róż. Obok w równych odstępach rosły drzewa z kwiatami brzoskwiń, ich płateczki wyrywał i przenosił orzeźwiający wiatr. Co chwila otrzepywałam się z nich, a blondyn patrzył na to z uśmiechem.
-Pięknie tu- westchnęłam rozmarzona
-To jeszcze nie koniec naszej wędrówki- rzekł i zrobił krok w stronę zielonej polany, wyciągnął w moją stronę dłoń, złapałam ją i poszłam za nim.
I jakby czekając na nas, wiatr wiał coraz mocniej, a słońce w odpowiedzi wyszło zza chmur i jego mały promień oświetlił naszą drogę. Moje serce prawie się zatrzymało, kiedy na wspomnianej wcześniej polanie ujrzałam napis ułożony z kolorowych płatków róż: KOCHAM CIĘ NAJMOCNIEJ NA ŚWIECIE.
Spojrzałam na Austina, na jego twarzy ujrzałam szeroki uśmiech, chłopak zbliżył się do mnie i lekko pocałował w usta. Zamknęłam oczy i zatopiłam się w tej cudownej chwili. Blondyn położył delikatnie dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie. Razem sunęliśmy po małej i pustej polanie, dopóki Austin nie potknął się o kamień i leżąc zadowoleni na zielonej, soczystej trawie śmialiśmy się w najlepsze. Podniosłam się na łokciach i zapytałam rozmarzona:
-Ty to wszystko ukartowałeś, blondasku?
-Tak- odparł żując swoim dawnym zwyczajem źdźbło trawy- Ale to nie koniec tego- dodał wstając, co też uczyniłam- Przyszedłem tu z tobą, bo chciałem ci coś powiedzieć- ujął moją dłoń i spojrzał na mnie czule- Jesteś dla mnie najważniejszą osobą w życiu, to dzięki tobie odzyskałem rodzinę i chęć do życia. To dzięki tobie jestem teraz tym kim jestem. Oddałbym nawet życie za ciebie- spojrzał mi głęboko w oczy- Przysięgam ci, że zawsze stanę w twej obronie, choćby i przeciw całemu światu. Już nie spadnie ci żaden włos z głowy, obiecuję ci to- powiedział jednym tchem i czekał na moją reakcję
Powiem, że mówiąc wprost: zatkało mnie, ale zaraz wrócił mi zdrowy rozsądek.
-Nie chcę nawet myśleć o tym, że ktoś mógłby cię znów zranić, Austin- powiedziałam zdławionym głosem
-Jedyną osobą, która mogłaby mnie poważnie zranić, jesteś ty- odparł i znów wpiłam się w niego
Trwało to dość długo, aż do utraty tchu nie myślałam o niczym innym tylko o naszych uczuciach do siebie, rosły z dnia na dzień przeradzając się w coś wielkiego.
Kiedy odkleiliśmy się od siebie spojrzałam na zegarek i lekko osłupiałam.
-Austin, jesteśmy tu już półtorej godziny- oznajmiłam mojego ukochanemu
Wyszliśmy z tej cudownej polany i skierowaliśmy się ku miastu. Po dziesięciu minutach byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do sklepu i doznałam małego szoku. To miejsce było pełne ludzi, ale inny sklep był oddalony o kawałek drogi, dlatego zostaliśmy tam.
-Kotku- zaczęłam- A może poszedłbyś do domu?- położyłam głowę na ramieniu Austina- Trochę tu zejdzie, a ty nie lubisz zakupów
-Zostanę- blondyn nie odstępował mnie na krok
W końcu go przekonałam i niechętnie mnie opuścił.
Jednak kiedy poszedł poczułam się niezręcznie i nieśmiało przechodziłam przez te tabuny ludzi.
W końcu zrobiłam zakupy i opuszczając to miejsce z nieukrywaną ulgą skręciłam do parku, by odpocząć trochę przy śpiewie ptaków.
Po kilku minutach słońce jednak ukryło się za chmurami i lunął na mnie deszcz. Zaczęłam biec do domu. Niefortunnie poślizgnęłam się i upadając skręciłam chyba kostkę. Moje zakupy rozsypały się na wszystkie strony, a ja próbując wstać rozpaczliwie nawoływałam pomocy.
Z ciemności wyłoniła się jakaś postać i w pierwszym momencie wydała mi się owym potworem z moich koszmarów. Ale rzeczywistość okazała się jeszcze gorsza, mój krzyk uwiązł w gardle, kiedy to monstrum złapało mnie za szyję i mocno szarpiąc zaciągnęło mnie w stronę jedynego urwiska w Miami. Bardzo głębokiego urwiska.


Do końca bloga pozostały jakieś dwa rozdziały, toteż dziś dodaję dłuższy niż zwykle.



10 komentarzy:

  1. Biedna Ally
    Koniec bloga.
    Szkoda

    OdpowiedzUsuń
  2. Super i biedna Ally, tylko jej nie zabijaj!
    Dawaj szybko next, a ten cytat ze zmierzchu mój ulubiony :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję, ale szczerze mówiąc interesuje mnie, o jaki cytat ci chodzi, Aniu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny rozdział.
    Szkoda że to już koniec bloga. Masz zamiar założyć potem następnego? Bo jeśli tak to z ogromną chęcią będe czytała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wspominałam, że zakładam niedługo nowego, o wilkołakach, wampirach i A&A. Serdecznie zapraszam do czytania!

      Usuń
    2. Napewno wpadnę <3

      Usuń
  5. niedawno trafiłam na Twój blog, bardzo mi się spodobał. nie nadrobiłam jeszcze wszystkiego i niestety nie jestem na bieżąco, ale mam nadzieję, że szybko się z tym uporam :)
    zapraszam Cię do mnie, właśnie zaczęłam.
    http://neverletmegiveup.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za miłe słowa i z chęcią wejdę na twego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział. :***
    Szkoda, że zbliża się koniec :'(
    Czekam na next. <333

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny rozdział kiedy inny

    OdpowiedzUsuń