środa, 12 marca 2014

Rozdział 95

Dobiegłam do niego i w ostatniej chwili zdążyłam złapać jego dłoń. Teraz chłopak wisiał nad przepaścią.
-Ally, puść mnie!- krzyknął i próbował się wyrwać, ale byłam nieugięta- Moje życie straciło sens
-Co ty wygadujesz?!- spytałam
-Nie mam już dla kogo żyć, chcę umrzeć- przestał stawiać opór
-Austin, proszę porozmawiajmy, ale muszę cię wciągnąć- powiedziałam
Blondyn o dziwo kiwnął głową i z niemałym trudem udało mi się go wyciągnąć.
Dopiero gdy stanął przede mną mogłam lepiej mu się przyjrzeć.
Miał bladą twarz, bardzo schudł, a w jego oczach widziałam wielkie cierpienie. Podsumowując: bardzo zmarniał, a to wszystko była moja wina.
-Dlaczego chciałeś to zrobić?- wyrzucałam mu- Dlaczego chciałeś odebrać sobie najcenniejszą rzecz, jaką jest życie?
-Moim największym skarbem byłaś ty, Ally- podszedł do mnie i spojrzał mi głęboko w oczy- Ale cię straciłem, teraz nie mam już nic- spuścił głowę
-To nieprawda, masz mnie, Deza, Trish, poznaliśmy prawdę i bardzo cię przepraszamy- powiedziałam jednym tchem
-To wszystko?- prychnął- Chcesz mego przebaczenia? Czy ty wiesz jak bardzo cierpiałem? Chciałem nawet się zabić! Puste słowa nic teraz nie znaczą, uwierzyłaś swym ,,przyjaciołom'' zamiast mnie, to teraz do nich sobie wracaj- chciał odejść, ale złapałam jego dłoń
-Wiem, że jest ci ciężko, ale proszę cię o jedno, przyjdź jutro do mojego, znaczy do naszego domu, pokażę ci jak mi na tobie należy, dobrze?- czekałam w niepewności
-Dobrze- odparł i poszedł w swoją stronę
Po chwili zniknął w ciemnościach czarnej jak smoła nocy.
Zmęczona wróciłam do domu. Pierwsze co zrobiłam to poszłam na górę, do mojego pokoju, padłam na łóżko i momentalnie zasnęłam.
Następnego dnia obudziłam się rześka i w pełni wypoczęta, co ostatnio mi się nie zdarzało.
Po wykonaniu wszystkich standardowych czynności zeszłam na dół i weszłam do kuchni, gdzie była dwójka moich przyjaciół.
-I jak, znalazłaś go?- spytała od razu Trish
-Kogo?- odparłam zdziwiona
-Nie udawaj, że nie wiesz. To co znalazłaś Austina, czy nie?
-Można tak powiedzieć...- opowiedziałam im co zaszło
Gdy skończyłam, spotkałam ich przerażone spojrzenia
-Jak mogłaś go puścić po tym co próbował zrobić?! Wiesz, że mógł znowu spróbować?
-Ja tam nie wiem, obiecał, że przyjdzie do nas, znam go, on zawsze dotrzymuje danego słowa
-Obyś miała rację- do rozmowy włączył się Dez
Robiło się coraz jaśniej, poszliśmy się przygotować do przyjęcia.
Gdy byłam już u siebie przypomniała mi się długa, czarna suknia, którą kupił mi kiedyś blondyn.
Ubrałam ją, włożyłam na szyję naszyjnik z moim imieniem, który dostałam od niego, kiedy zostaliśmy parą i nałożyłam na twarz lekki makijaż. To dziwne, ile wspomnień jest zawartych w zwykłych przedmiotach.
Gotowa już wróciłam do mych przyjaciół, którzy także się wystroili i razem czekaliśmy na chłopaka.
Nie trwało to długo, wkrótce w drzwiach stanął on...



4 komentarze:

  1. Extra ! O jeju ja chce już nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale zajebisty!!!!!!! Wiesz jak ty pięknie piszesz?!! nie umiem tego opisać słowami. Rozdział boski, piękny zajebisty. Ciekawa jestem reakcji Austina i jak potoczy się to wszystko dalej. więc czekam na next

    OdpowiedzUsuń