sobota, 24 maja 2014

Rozdział 114

Ukradkiem spojrzałem na brunetkę. Siedziała obok swojej siostry i szeptała do jej ucha jakieś słówka, a mała uśmiechała się lekko.
-Jak dobrze mieć rodzeństwo- podsumowałem ich więź, bo pomimo tylu lat rozłąki potrafią znaleźć wspólny język
Po chwili otworzyły się przede mnę drzwi i szybko cofnąłem się od nich.
-Czego?!- warknął ojciec, o ile mogę go tak nazwać
-Potrzebuję twojej pomocy- te słowa z trudem przeszły mi przez gardło- Mała jest chora i potrzebuje lekarstwa
-A co mnie to obchodzi?- powiedział- Radźcie sobie sami
Odwrócił się do mnie tyłem, nie wytrzymałem i gwałtownie objąłem jego szyję ramieniem, po czym trochę go przydusiłem.
-Puść mnie!- wysapał wściekły
-Było po dobroci, to teraz będzie po złości- prychnąłem- Daj mi to czego potrzebuję, wtedy cię puszczę
Jego oprych podał Ally gruby koc, jakiś syrop oraz butelkę czystej wody.
Zgodnie z umową wypuściłem ojca i spojrzałem na niego.
-I widzisz, da się- rzekłem do niego
-Ty gówniarzu!- krzyknął- Jeszcze jeden taki numer i obiecuję ci, że nie wyjdziesz stąd żywy- powiedział i wyszedł z pomieszczenia
-Heh, czyli awansowałem u niego- uśmiechnąłem się i podszedłem do dziewczyn
Brunetka akurat podawała Jessie syrop. Gdy skończyła przetarła jej mokre od potu czoło i na końcu mocno przytuliła. Gdy mała usnęła przykryła ją delikatnie kocem.
-Dzięki Austin- cmoknęła mnie w policzek- Ale proszę, nie ryzykuj więcej, nie chcę cię stracić
-Musiałem to zrobić, dla niej- wskazałem głową na Jessie
Między nami zapadła cisza, która przerywało ciche sapanie mojej córeczki. Po dłuższej chwili zorientowałem się, że zapadła noc.
-Kładź się- szepnąłem do brunetki
-Nie jestem zmęczona- odparła i ziewnęła lekko
-Właśnie widzę- mruknąłem- Połóż się pod kocem obok Jessie- zasugerowałem
Dziewczyna uczyniła to o co prosiłem, długo nie walczyła ze snem, bo po chwili zamknęła oczy .
Położyłem się obok niej na ziemi (bo, jak się pewnie domyślacie, w tym pokoju nie było nawet stołu) i jako, że dla mnie nie starczyło już ciepłego przykrycia okryłem się szczelniej moją bluzą.
Dnie były tu chłodne, ale jedna noc przekonała mnie, że późne pory są tu prawdziwą udręką.
Jedyne oświetlenie dostarczał nam księżyc, a na dodatek ciągle dręczyło mnie przeczucie, że ktoś nas obserwuje, ale chyba mi się zdawało.
Miałem przynajmniej taką nadzieję.
Po bitwie stoczonej z zimnem i niewygodą w końcu poszedłem w ślady dziewczyn.

10 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Czekam na next. Klaudia K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny :D Amazing <3 Czekam niecierpliwie na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. super rozdział *-* czekam na next + dodaj go szybko <3 jeżeli chcesz możesz wpaść do mnie na blog :
    http://austin-i-ally-historia.blogspot.com/ <3
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz ich uwolnić!
    Rozdział zarąbisty!
    Czekam na next i happy end:D

    OdpowiedzUsuń
  7. super rozdzial!!!czekam na next.
    moj blog ross-i-laura-inna-historia.blogspot.de
    od patu r.

    OdpowiedzUsuń