czwartek, 1 maja 2014

Rozdział 108

Przede mną stał średniej budowy mężczyzna, miał poważny wyraz twarzy, jego wielokrotnie łatane ubranie i niedbała fryzura sprawiały, że wyglądał na bezdomnego. Skądś go kojarzyłem, ale nie mogłem sobie niczego o nim przypomnieć.
-W czym mogę służyć?- spytałem
-Ja, eee...- podrapał się po ciemnych włosach- Jakby to powiedzieć...
-Mógłby pan szybciej?
-Mogę wejść?- w tym miejscu bardzo mnie zdziwił
W tej chwili podeszła do nas Ally, która na widok nieznajomego stanęła jak wryta.
-Czego on chce?- spytała mnie cicho
-Nie wiem, ale najwyraźniej ma ochotę tu wejść- odparłem
-No cóż, to trochę dziwne, ale lepiej go wpuścić, może potrzebuje małej pomocy?- rzekła, a ja niechętnie się zgodziłem, ten facet od początku mi się nie podobał, no ale może faktycznie był potrzebujący
-Tylko miej na niego oko- rzuciłem jeszcze przez ramię
Usiedliśmy w kuchni przy stole i między nami zapadła niezręczna cisza.
-Może wody?- zaproponowała dziewczyna
-Nie dziękuję- odparł i cicho westchnął- Nic się tu nie zmieniło
-Powie pan w końcu, o co chodzi?!- prawie krzyknąłem
-Austin, siadaj- mężczyzna był nad wyraz spokojny
-Skąd pan zna jego imię?- Ally była niemniej zdziwiona ode mnie
-Bo jestem jego ojcem- rzekł, a mnie pociemniało w oczach
-Jak to...?- ledwo wykrztusiłem
Chwilę zajęło zanim do siebie doszedłem, w końcu mi się to udało i mogłem w miarę normalnie funkcjonować.
-Mógłbyś mi to wyjaśnić?- zapytałem go nadal zszokowany
-Jakby to zacząć- mruknął- Pewnie pamiętasz, że wszyscy tworzyliśmy kochającą rodzinę, prawda? Po śmierci twojej mamy i brata, ja... uciekłem, nadal przeżywałem ich śmierć, ale ty byłeś małym chłopcem, którego bolało to tysiąckrotniej bardziej niż mnie. Nie wiem co mnie do tego pchnęło, ale widzisz jak skończyłem- wskazał na siebie- Zostałem bezdomnym- uśmiechnął się gorzko
-Skończyłeś?- prychnąłem- Bo ja zapamiętałem co innego. Na pozór nasza rodzina była idealna, ale brakowało jednego: ojca, prawdziwego ojca, bo ciebie zawsze brakowało. Dla ciebie zawsze były najważniejsze kobiety i pieniądze, nic ciebie nie obchodziliśmy, a teraz kłamiesz w żywe oczy! Naprawdę mi ciebie żal- wyrzuciłem w końcu z siebie ten ciężar i naprawdę mi ulżyło
-No wiem- spojrzał w bok- Słuchaj, wiem jak to wygląda, przykro mi, że nadal o tym pamiętasz, przepraszam za to, że byłem złym ojcem.
Spojrzałem na niego. Widać było, że jest umęczony życiem, w niczym nie przypominał tego mężczyzny jakiego pamiętałem. Każda kobieta się za nim oglądała, a on za nimi. Rzadko go widywałem, ale kiedy na niego spojrzałem to przypomniały mi się te miłe rzeczy, kiedy całą rodziną chodziliśmy na spacery, łowiliśmy ryby lub po prostu rozmawialiśmy.
Mój ojciec wstał, kiwnął głową i chciał już wyjść. Złapałem jego dłoń i szepnąłem wzruszony:
-Zostań

2 komentarze: