sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 103

Ogród zmienił się nie do poznania: wcześniej wydawał się pusty, teraz znajdowały się tam przeróżne rzeczy.
Zobaczyłam dwie huśtawki, wielką piaskownicę, drabinki, zjeżdżalnię, karuzelę i mały drewniany domek.
-Jak ty to zrobiłeś?- wyszeptałam zaskoczona pozytywnie- I to w cztery godziny?
-Ma się ten talent, co?- objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie
Zaśmiałam się cicho i lekko musnęłam jego usta. Jemu to chyba nie wystarczyło, bo pocałował mnie mocniej, co oczywiście odwzajemniłam.
W końcu niechętnie odpuściliśmy i weszliśmy do środka.
Poszliśmy po Jessie, która owszem, zdziwiła się trochę na nasz widok, ale nie protestowała. Miała do tego prawo, dopiero ją odebraliśmy, znów ją oddaliśmy, a teraz znowu porywamy do domu.
Weszliśmy do środka, pierwsze co przykuło uwagę mojej siostry był oczywiście ogród.
Pobiegła do niego, a my za nią. Jej reakcja była następująca: najpierw stanęła jak wryta, następnie zaczęła piszczeć wniebogłosy, później podbiegła do nas i zaczęła nam dziękować.
-Podziękuj swojemu tacie, on to wszystko wykombinował- powiedziałam do ucieszonej dziewczynki, a ona zrobiła dokładnie to co jej powiedziałam
Chłopak szturchnął mnie porozumiewawczo w ramię.
-No, idź Jessie, pobaw się ze swoją mamą- uśmiechnął się- Ona to jeszcze duże dziecko- roześmiał się
-Ej!- krzyknęłam udając, że się złoszczę i jak to ja, chciałam go wrzucić do wody, ale wzrok mojej ,,córki" mi to uniemożliwił
Jessie pociągnęła mnie w stronę placu zabaw, po drodze obrzuciłam Austina piorunującym wzrokiem.
-Miłej zabawy!- usłyszałam jeszcze, zanim zniknął w domu
Czekało przede mną kilka godzin zabaw z moją siostrą.
Wypróbowalyśmy kilka urządzeń chłopaka, ze zdziwieniem stwierdziłam, że były zadziwiająco wytrzymałe.
Po kilku godzinach zjeżdżania, huśtania się i udawania księżniczek zaczęło padać.
Przyjęłam to ze stoickim spokojem, ale Jessie była niezadowolona.
-Chodź mała- powiedziałam do niej- Znajdziemy twojego tatusia, a mamusia go ukarze- uśmiechnęłam się szczerze
-A za co?- zdziwiła się
-Zobaczysz- odparłam
Szukałyśmy chłopaka przez dobre kilka minut, kiedy usłyszałyśmy hałasy z kuchni.
-Tam jest!- krzyknęłam niemal triumfalnie
Pobiegłyśmy do źródła hałasu, zobaczyłam tam coś co sprawiło, że przeszła mi cała złość.
Przed nami stał biały Austin, pewnie wysypał na siebie mąkę.
-I tym razem bez mojej pomocy- pomyślałam
Roześmialyśmy się głośno, co jego też rozśmieszyło.
-No co? Ducha nie widziałyście?- spytał- To kto je naleśniki?
-Ja!- krzyknęłyśmy obie nadal się śmiejąc
Kolacja minęła nam w wesołej atmosferze. Jednak po niej nadeszła pora spania.
Wspólnie ułożyliśmy Jessie do łóżka. Następnie przyszła nasza kolej.
Blondyn wziął prysznic, a ja czekając na niego pomyślałam o dzisiejszym dniu. O tym szalonym dniu pełnym wrażeń, a uśmiech nie schodził z mej twarzy.
W końcu mój chłopak wrócił, rozebrawszy się położył się obok mnie. Położyłam głowę na jego torsie, a on objął mnie ramieniem. Wciągnęłam powietrze nosem, zapach jego wody kolońskiej sprawił, że natychmiast zasnęłam.




3 komentarze: