sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 100, część trzecia

Otworzyłem oczy i spojrzałem przed siebie. Przeciągnąłem się i spróbowałem wstać, nie było łatwo ale się udało. Może dlatego, że leżałem na twardych i zimnych schodach?
Uśmiechnąłem się do siebie i rozejrzałem dookoła. Ally spała na kanapie, Trish chrapała cicho na krześle, a Dez, no cóż, on jakby nigdy nic leżał na stole z zamkniętymi oczami.
Próbowałem przypomnieć sobie wydarzenia z poprzedniego wieczoru, ale nic pomocnego nie przychodziło mi do głowy. Choćby dlatego, że potwornie bolała mnie głowa. Wziąłem lek przeciwbólowy i westchnąłem cicho. Wokół było istne pobojowisko, a raczej żaden z moich przyjaciół nie kwapił się do pomocy.
Udało mi się doprowadzić dom do względnego porządku i wtedy usłyszałem kroki za sobą.
Odwróciłem się, to oczywiście była Ally. Przywitała mnie kiwnięciem głowy i spojrzała na mnie.
-Co się wczoraj wydarzyło?- spytała
-Nie wiem- odparłem- Głowa mi pęka i nic nie pamiętam z poprzedniego wieczoru
-Dziwne- stwierdziła- Widzę przed oczami pojedyncze obrazy z wczoraj, myślałam, że będziesz pamiętać więcej- widząc moją zaciekawioną minę kontynuowała- Pamiętam, że wczoraj tańczyłam z tobą, Dez i Trish przyglądali się nam z uśmiechem, później coś się chyba stało i tyle. 
-Hm- mruknąłem- No nic, pomyślimy o tym później, teraz chodź do kuchni, trzeba obudzić tych śpiochów- wskazałem głową miejsce skąd wydobywało się dość głośne chrapanie
-Jasne- powiedziała i poszła za mną
Razem zaczęliśmy przyrządzać ( na prośbę dziewczyny ) naleśniki, a te momenty, kiedy ,,przypadkowo" się o siebie ocieraliśmy przypomniały nam nasze chwile bliskości. Mrugnąłem do niej porozumiewawczo, by podała mi mąkę. Oczywiście, gdy ją wyciągała musiała ją na mnie wysypać.
-Ally!- krzyknąłem- Jestem cały biały!- gdy ujrzałem minę dziewczyny, szybko dodałem- Dawno na mnie niczego nie wysypałaś 
-Racja, ale chyba powinnam to z ciebie zmyć- powiedziała z uśmiechem
Gdy szła do mnie, potknęła się ( nie wiem czy przypadkiem czy specjalnie ) i upadła na mnie.
 Teraz znajdowaliśmy się niebezpiecznie blisko siebie.
-Przepraszam, panie Moon- rzekła nad wyraz poważnie
-Nic się nie stało, pani Dawson- odparłem
Spojrzeliśmy sobie w oczy i nasze usta prawie się stykły.
Prawie, bo ktoś oczywiście musiał nam przeszkodzić.
-No, co ja tu widzę?- spytał Dez- Ducha i niezdarną dziewczynę
-Ile wy...?- powiedzieliśmy jednocześnie zaskoczeni
-Dość długo- włączyła się Trish
-To my może zjemy coś na mieście, a wy odnówcie starą miłość- stwierdził rudzielec i razem z czarnowłosą wyszli z domu
-Czyli zostaliśmy sami- powiedziałem do Ally- Teraz ci się odwdzięczę
Zostawiłem niedokończone śniadanie i zacząłem ją gonić po całym domu, dziewczyna uciekała przede mną piszcząc głośno
Naszą zabawę przerwał dzwonek od drzwi.
Z niechęcią otworzyłem je, domyślałem się kto za nimi będzie.
-Dez, przecież mówiłeś, że...- w tym miejscu przerwałem, bo ten kogo zobaczyłem na pewno nie był moim rudowłosym przyjacielem, tylko kimś o wiele gorszym
Przeczuwałem kłopoty...

4 komentarze:

  1. No weź w takim momencie ?
    Czekam na nexta dawaj szybko

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłaś teraz?! W takim momencie e takich pięknych chwilach?! Co się stało?! Co będzie dalej?! Czekam na next z wielką niecierpliwością
    Rozdział boski, piękny i cudny

    OdpowiedzUsuń
  3. czemu w takim momencie ?
    <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!
    Wiesz w którym momencie przerwać!
    Czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń