wtorek, 8 kwietnia 2014

Rozdział 100, część czwarta

-A ty tu czego?- warknąłem nieźle wkurzony wytrzepując z siebie resztę mąki
-Spodziewałem się innego przyjęcia- odparł Diego
-Niby jakiego?- prychnąłem- Po tym co mi zrobiłeś powinienem wezwać policję- powiedziałem, a wtedy coś błysnęło w jego ręku, chyba nóż
Przełknąłem ślinę. Bałem się nie tyle bólu, jaki mógłby mi zadać, ale tego, że mógłby zrobić coś mojej Ally.
-Czego chcesz?- spytałem trochę już spokojniej
-Tak już lepiej- odparł i wszedł do środka
-Austin, kto to pukał...- przerwała, gdy zobaczyła naszego gościa
Dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale Diego jej przerwał:
-No dobrze, skoro jesteście już wszyscy możemy omówić pewną rzecz. Zjawiłem się sam, by nie zbudzać zbyt dużych podejrzeń. Mam dla was propozycję: wy nie powiadamiacie policji i od czasu do czasu przekazujecie nam trochę pieniędzy, a my dajemy wam spokój
-A jeśli jednak tego nie zrobimy to co?- nie byłem przekonany
-Jestem na to przygotowany- rzekł i wyciągnął coś zza kurtki, przyłożył mi do czoła, jak się przekonałem naładowany pistolet, dlatego dalej nie chciałem już dyskutować- Więc jak będzie, Ally?- zwrócił się do niej
-Zrobię co zechcesz, tylko nie rób mu krzywdy!- krzyknęła, wtedy chłopak schował broń, a ja odetchnąłem z ulgą
-Więc jak?
-No dobrze- szepnęła Ally
Chciałem coś powiedzieć, ale dziewczyna machnęła ręką zrezygnowana. Jednak jej oczy zdawały się mówić: proszę, zrób coś.
Diego kiwnął głową, wstał z kanapy i skierował sie do wyjścia.
Poszliśmy za nim, bo go odprowadzić, jednak błaganie w oczach Ally zmusiło mnie do działania.
Szybkim krokiem doskoczyłem do chłopaka i mocno przycisnąłem go do ściany. Broń palna wypadła mu z dłoni.
-Puść mnie, bo pożałujesz- wysyczał przez zaciśnięte zęby
-Nadal jesteś taki hardy?- zaśmiałem się- Ally, dzwoń po policję!- krzyknąłem
Niepotrzebnie. bo w tej chwili usłyszałem wycie syren.
Mundurowi weszli do środka i skuli naszego niechcianego gościa.
Jeden z policjantów podszedł do nas i pogratulował mi odwagi.
-Nie martwcie się, odnajdziemy resztę tej grupki- obiecał- Długo ich nie zobaczycie, bo wszyscy powędrują za kratki na kilka lat
Odetchnęliśmy z ulgą, wtedy też zobaczyłem Deza i Trish.
-Co tu robicie?- spytałem- Mieliście przecież wrócić za godzinę
-No tak- przytaknął rudzielec- Ale przyszliśmy wcześniej z powodu, ehkem ciekawości, wtedy ujrzałem, że ktoś siłą wtargnął do domu, długo nie czekając zadzwoniłem po pomoc
-Dzięki Dez- poklepałem go po plecach
Pogadaliśmy jeszcze chwilę o jakiejś rzeczy, kiedy zadzwoniła komórka Ally.
Dziewczyna przeprosiła nas uśmiechem i poszła odebrać.
 Po około dziesięciu minutach wróciła do nas. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji.
-Dzwonili moi rodzice z informacją, że dziś za kilka godzin mamy samolot do Miami. Z góry opłacony
Spuściliśmy głowę, nie chcieliśmy jeszcze wracać, ale musieliśmy.
Trzy godziny później spakowaliśmy się i z ciężkim sercem opuściłem ten budynek. Rozejrzałem się po tej okolicy pewnie po raz ostatni.
Pojechaliśmy na lotnisko i wsiedliśmy równo o osiemnastej do samolotu.
Usiadłem obok Ally i westchnąłem cicho, kiedy dobiegł mnie dźwięk przychodzącej wiadomości na telefon.
Przeczytałem ją, a brzmiała tak:
Witaj Austin.
Wiemy o tym, że wracasz do Miami. Nie pytaj się skąd to wiemy, ale wiedz, że będziemy tęsknić.
Przez te kilka dni, które spędziłam z tobą, czyli moim idolem zrozumiałam, czym jest prawdziwa miłość. Powodzenia w życiu, mam nadzieję, że jeszcze nas odwiedzisz.
Maddie
Przeczytawszy ją uśmiechnąłem się. Samolot już wystartował, a to oznaczało, że już wkrótce wrócę do domu.
Moja mała Ally chyba zasnęła, bo wtuliła się we mnie i położyła głowę na moim ramieniu.
Wtedy też zrozumiałem, że mój prawdziwy dom jest tam, gdzie moi przyjaciele i ukochana osoba.

Witajcie. W końcu dobrnęliśmy do końca setnego rozdziału. Ale to jeszcze nie koniec z tym blogiem. Następny rozdział już wkrótce.
Pozdrawiam




3 komentarze:

  1. Super! Auslly i odważny Austin! <3
    Dawaj szybko next i zapraszam do mnie:
    http://na-zawsze-razem-tak.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne słowa, takie prawdziwe i w stu procentach szczere. Piękny rozdział i czekam na next

    OdpowiedzUsuń