wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 63

Dźwięk budzika rozniósł się po całym pokoju. Leniwie otworzyłem oczy i z zadumą stwierdziłem, że jest ciemno.
-Zaraz, kto nastawił budzik?- pomyślałem
Przewróciłem się na drugi bok. Próbowałem zasnąć, ale nie udawało mi się to.
Otworzyłem oczy, ujrzałem przed sobą wpatrzoną we mnie Ally.
-Dzień dobry.- powiedziała
-Dzień dobry.- odparłem ziewając- To ty nastawiłaś budzik?- spojrzałem na godzinę, była 4.30
-Tak. Chciałam pójść dziś pobiegać. Poszedłbyś ze mną?
-Wiesz, z chęcią, ale...- przypomniałem sobie o jeszcze jednej rzeczy-... nie dzisiaj, nie najlepiej się czuję.- odparłem i kaszlnąłem
-Pewnie wczoraj się przeziębiłeś, biedaku.- położyła dłoń na moim czole- Dziwne, nie masz gorączki.
-Wiesz, może i nie mam, ale i tak nie najlepiej się czuję.- skłamałem
-Nie pomaga ci też to, ze śpisz zawsze w samych bokserkach.- powiedziała z wyrzutem
-A co, nie podoba ci się to?- spytałem z małym uśmieszkiem
-Nie, wręcz przeciwnie. I nigdy nie próbuj tego zmieniać, dobrze?- wstała i pocałowała mnie w policzek.
-Czyli zgadzamy się.- odparłem i położyłem się na łóżku
Szatynka szybko się ubrała. Poszła do łazienki. Wróciła po kilku minutach. Pożegnała się ze mną i już chciała wychodzić, ale ją zatrzymałem.
-Ally, czekaj, może weźmiesz ze sobą Jessie? Przyda się jej trochę ruchu.- powiedziałem
-Dobry pomysł.- odparła i wyszła z pokoju
Po paru minutach usłyszałem zamykane drzwi. Uśmiechnąłem się pod nosem i wyskoczyłem z łóżka.
Szybko się ubrałem. Zapowiadali dziś w Miami ciepły dzień. Podobnie jutro. Dlatego ubrałem jasną koszulę w kratkę, niebieskie dżinsy i czarne trampki.
Wyszedłem z pomieszczenia i wszedłem do pokoju nagrań, wziąłem z niej moją ulubioną czerwono-czarną gitarę [ tą którą dostałem od Ally na urodziny].
Wróciłem do pokoju, usiadłem na łóżku i zacząłem myśleć nad piosenką dla szatynki. Chciałem napisać ją dla niej, by wyrażała moje uczucia, którymi ją darzę. Od dawna wiadomo, że nie za bardzo potrafię pisać piosenki, ale dla Ally spróbuję.
Na początku opornie mi szło, ale przełamałem się i dokończyłem ją:

Your a good girl
The perfect picture of an angel's smile
From a magazine

But it's a new world
And I know so well the side of you
No one's ever seen

Hey now baby
No doubt about it girl
You drive me crazy
I'm pleading guilty to the way you make me
Wanna steal you heart
Steal your heart

Call me criminal
I won't deny you make me want it all
Everything you are

So lock it up
Go on and try it
No matter what you do
I'm gonna steal your heart

I confess
I kinda like it that you're innocent
Keeping up your guard

I'll break it down
So you can't hide it
No matter what you do
I'm gonna steal your heart

Po wszystkim zaśpiewałem ją. Byłem zadowolony z efektu mojej pracy, ale nie wiem jak inni na to zareagują.
Poszedłem położyć gitarę na jej poprzednie miejsce, gdy to zrobiłem akurat usłyszałem otwierane drzwi.
Zszedłem na dół. Zobaczyłem zdyszaną Ally i uśmiechnięta Jessie.
-Jak tam poszło?- spytałem
-Dobrze, ale trochę wypadłam z formy. A ty nie w łóżku? Podobno jesteś chory...
-Wiesz, chyba w cudowny sposób wyzdrowiałem.- wypaliłem, ale gdy ujrzałem wzrok dziewczyny od razu zmieniłem temat- To na co macie ochotę?
-Na naleśniki!- krzyknęła siostra Ally
-Widzę, że ci posmakowały, ale może zjemy coś innego?- powiedziała brązowooka
-Może omlet?- zaproponowałem
-Świetny pomysł.- odparła Ally i w trójkę ruszyliśmy do kuchni
Z małą pomocą moich dwóch księżniczek szybko przyrządziliśmy danie.
Po chwili na stole zostały trzy puste talerze, każdy z nas był najedzony.
Po wysprzątaniu bałaganu udaliśmy się do salonu, dziewczyny usiadły na kanapie, ale nie ja.
-Ally, posłuchaj, muszę wyjść na chwilę, okej? Nie czekajcie na mnie z filmem.- rzuciłem, w biegu ubrałem kurtkę i wyszedłem. Przed wyjściem widziałem zdziwioną i zarazem zmartwioną twarz dziewczyny.
Nie chciałem o tym na razie myśleć. Szybko doszedłem do centrum handlowego, odebrałem medalion i już wracałem do domu. Spojrzałem na godzinę, była 5.03, ale co dziwne nadal było dość ciemno.
Byłem już niedaleko domu jednak w pewnej chwili poczułem na sobie czyiś wzrok, chyba ktoś mnie śledził.
Do domu prowadziła krótsza ścieżka przez nieoświetloną uliczkę, która przebiegała pomiędzy dwoma budynkami, które stały blisko siebie. Wybrałem tą drogę, źle zrobiłem...

Witajcie. I kogo spotka Austin? Mogę wam zdradzić, że tę osobę lub osoby blondyn już spotkał i nie będzie to miłe spotkanie. Czy ktoś ucierpi? Czy był to tylko niewinny żart? Dowiecie się już we czwartek.





3 komentarze:

  1. O M G !!! Jak ja kocham Twojego bloga !!!!! <3 rozdział zajebisty i MEGA ;* SERIO Twój blog jest jednym z moich ulubionych, a nie wiele ich jest <3
    ~twoja WIELKA fanka~

    OdpowiedzUsuń
  2. fajowy ale błagam cię niech austin na tym nie ucierpi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieeee!!!!! Ruszysz mi Austina to i Tobie coś się stanie.... Ostrzegam!

    OdpowiedzUsuń