środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 71

Oczami Ally

Z każdą chwilą całowaliśmy się coraz namiętniej.
Znowu czułam tysiące, jeśli nie miliony motylków, które radośnie latały w moim brzuchu.
Blondyn świetnie wczuł się rolę najlepszego chłopaka na świecie, dlatego sprawił mi swoim występem najlepszy prezent.
W końcu oderwaliśmy się od siebie, jeszcze przez chwilę wpatrywaliśmy się w swoje oczy, ale już po chwili spojrzeliśmy w stronę naszych najbliższych.
Ci zerkali na siebie porozumiewawczo. Ciszę przerwała moja babcia mówiąc:
-Widzę, że wasza miłość rozkwita i wzrasta z każdym dniem. Ally, myślę, że nie znajdziesz lepszego chłopaka. Masz wielkie szczęście, proszę nie zmarnuj tego.
Reszta przyznała jej rację. Austin objął mnie ramieniem i całą grupą podeszliśmy do stolika z prezentami.
Pierwszy odezwał się Dez:
-Ally te prezenty są ode mnie i Trish.- wskazał na srebrną bransoletkę i eleganckie perfumy- Wszystkiego najlepszego!- krzyknęli oboje, od razu ich przytuliłam.
Później podeszli do mnie moi rodzice wraz z babcią.
-Wszystkiego najlepszego, skarbie!- powiedzieli z nieukrywaną radością.- Proszę, to od twojej babci-wskazała na piękną, jasną sukienkę-  a prezent od nas dostaniesz jutro.- powiedzieli, a ja mocno ich przytuliłam.
W końcu ich puściłam.
-Kochani- zwróciłam się do wszystkich- bardzo wam dziękuję, ale to nie prezenty są dziś ważne, lecz to, że wszyscy jesteście ze mną.
-Austin, a co z tobą?- Dez spytał po cichu blondyna, ale i tak go usłyszeliśmy- Kiedy dajesz prezent od siebie?
W domu, szykuję dla Ally małą niespodziankę.- odparł i podszedł do mnie
-To jak, jesteś gotowa zaszaleć na parkiecie?- mruknął do mnie
-Z tobą zawsze.- odparłam i ruszyliśmy do dość dużego salonu, który teraz został wysprzątany
Austin puścił spokojną muzykę i już po chwili przytuleni do siebie sunęliśmy po parkiecie.
Moi bliscy przyglądali się nam uśmiechnięci. Gdy muzyka przestała grać podeszłam do nich.
-Hej, a wy czemu nie tańczycie? Chodźcie, nie dajcie się prosić.- powiedziałam
Już po chwili cały parkiet był przez nas zajęty. Ja tańczyłam z Austinem, Dez z Trish, mama z tatą, a Jessie z babcią.
Przetańczyliśmy tak wesoło cały dzień. W końcu mieliśmy dość. Ściemniało się, dlatego chcieliśmy już wracać. Mieliśmy zamiar pomóc w sprzątaniu, ale reszta była temu przeciwna.
-Damy sobie radę. Idźcie do domu i nacieszcie się sobą, nie martwcie się, zajmiemy się Jessie.- mój tata puścił do mnie oko
Podziękowałam im i wyszliśmy z prezentami. Skierowaliśmy się do domu.

Witajcie. Wiem, że dawno nie było rozdziału i bardzo za to przepraszam, ale ostatnio miałam dużo nauki i nie wyrobiłam się.
W nagrodę za cierpliwość szykuję dla was małą niespodziankę na święta. Świąteczny rozdział będzie dziać się w dalszej przyszłości, ale nie będzie taką bezpośrednią kontynuacją, dlatego nie martwcie się, obecna historia będzie kontynuowana.
Pozdrawiam 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz