sobota, 26 października 2013

Rozdział 39

Szliśmy w milczeniu, kiedy nagle zaczął padać deszcz. Było mi naprawdę zimno. Austin to zauważył. bo bez słowa ściągnął z siebie marynarkę i założył ją na mnie.
-Nie będzie ci zimno?-spytałam
-Nie, no co ty.-odpowiedziałam, ale widziałam, że jednak trochę drży.
Było dość ciemno, toteż niewiele widzieliśmy. Deszcz nam też nie pomagał. Przechodziliśmy obok domu Trish. Podeszliśmy i zapukaliśmy. Otworzyła nam chyba jej mama.
-Dzień dobry. Nie za późno na odwiedziny? A ty pewnie jesteś Ally. Miło mi cię poznać-powiedziała- Zapraszam. Trish jest na górze wraz z Dezem.
Gdy usłyszałam, że jest z Dezem troszkę się zdziwiłam. Jednak poszliśmy na górę. Już chciałam wejść, ale usłyszałam chyba śmiech. Zdziwiona jeszcze bardziej, zapukałam. Otworzył nam rudowłosy.
-O cześć wam. Nieźle przemokliście, co? Wchodźcie.
W środku była Trish. Bardzo uśmiechnięta Trish. To wszystko było bardzo podejrzane. Ja i Austin chcieliśmy spytać się, czy pojechaliby z nami do Los Angeles. Blondyn wziął na siebie Deza, ja czarnowłosą. Chłopcy wyszli z pokoju.
-No co tam u ciebie słychać?-spytała
-Wszystko po staremu. Oprócz tego, że mam najwspanialszego chłopaka na świecie-powiedziałam
-No, opowiadaj jaki jest.
-Czekaj, chciałam się ciebie o coś spytać. Austin o to samo pyta się Deza. Czy pojechałabyś z nami do Los Angeles?- spytałam
-Czekaj, zaraz wrócę.-powiedziała
Wyszła, a za drzwiami usłyszałam krzyk radości. Po chwili wróciła.
-Mogę jechać.-oznajmiła poważnie
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę, po chwili wrócili chłopcy.
-Załatwione, a u was?-spytał blondyn
-Wszyscy jadą.
Posiedzieliśmy parę minut i wyszliśmy, bo przestało padać. Wracaliśmy trzymając się za ręce. Wstąpiliśmy jeszcze do moich rodziców. Dali nam zgodę na wyjazd. Powiedzieli też żebyśmy byli grzeczni i że Austin ma mnie pilnować, ech...
Szybko doszliśmy do naszego domu.
Gdy już weszliśmy i zamknęliśmy dom blondyn zapytał:
-Ally na co masz ochotę? Może na naleśniki?
A ja pamiętając naszą randkę odpowiedziałam:
-Na ciebie.
Poszliśmy na górę. Austin wziął mnie na ręce i położył na łóżku.
Delikatnie zaczął mnie całować po szyi, ściągnęłam z niego bluzkę i spodnie. On ściągnął ze mnie sukienkę. Kiedy jednak chciał rozpiąć mi biustonosz powiedziałam.
-Proszę Austin, jeszcze nie teraz.
-Więc na razie gra wstępna, robi się-powiedział uśmiechnięty.
Zostaliśmy w samej bieliźnie. Całowaliśmy się, z każdą chwilą coraz namiętniej i mocniej. On gładził powoli moje plecy, przeszedł mnie dreszcz. W subtelny sposób odwrócił się, teraz ja byłam na dole.
Zaczął muskać ustami moje odkryte części ciała. Powoli położył się na mnie, coraz bardziej na mnie napierając, co było nawet przyjemne. Po chwili jednak blondyn leżał na plecach. Położyłam się na nim i przytuliłam.
-Chciałabym się codziennie obok ciebie budzić Austin.-powiedziałam dość cicho.
-Ja także, Ally. Nikogo bardziej od ciebie nie pragnę. Jesteś najlepszą rzeczą, która mogła mi się przytrafić, ale żeby była jasność. To była tylko gra wstępna, prawda?
-Oczywiście-odparłam
-Cieszę się, bo to była tylko część tego co cię ze mną czeka i tego nie unikniesz-powiedział z chytrym uśmieszkiem.
Zmęczona dzisiejszymi wrażeniami położyłam się obok blondyna.
Przykrył nas i wtuleni w siebie zasnęliśmy.






1 komentarz: