wtorek, 29 października 2013

Rozdział 41

Czekaliśmy na Deza, nie chcieliśmy się bawić bez niego, rudzielec wie jak zapewnić nam rozrywkę.
W końcu szedł w naszą stronę. Na jego widok oniemieliśmy. Niósł ze sobą górę jedzenia, co chwila mu coś wypadało.
-Dez, po co ci aż tyle jedzenie?- spytałem zdziwiony.
-To na wypadek gdybyśmy zgłodnieli- odparł
Nadal zdziwieni ruszyliśmy do kolejki,
Ja i Ally usiedliśmy w jednym wagoniku. Dez i jego jedzenie w drugim, a Trish w trzecim.
Ruszyliśmy dość szybko i jeszcze szybciej jechaliśmy. Połowa jedzenia rudzielca poleciała na różne strony świata, Dez zadowolony zbytnio nie był.
Ja natomiast ucieszyłem się z adrenaliny. Ostatnio trochę się zaniedbałem. Mało się ruszałem po moim wypadku, jednak zamierzam to odrobić i jak dawniej codziennie rano chodzić poćwiczyć lub pobiegać.
Spojrzałem na Ally, która cały czas się do mnie tuliła. Była blada jak ściana. Po za tym bardzo się trzęsła, mimo, że było naprawdę ciepło.
-Alluś, co się dzieje? Źle się czujesz?- spytałem, gdy już zeszliśmy z kolejki
-Nie, Austiś, no może troszkę. Ale to nic takiego naprawdę.
-Naprawdę nic ci nie jest?- nie byłem zbyt przekonany
-Naprawdę. Chodź dalej, przyjaciele na nas czekają- podeszła i przytuliła mnie.
Objąłem ją w talii i ruszyliśmy do diabelskiego młyna.
Dez i Tish, już na nas czekali. Standardowo usiadłem razem z Ally.
Trish i Dez początkowo nie chcieli usiąść obok siebie. Ale nie mieli innego wyboru.
Po chwili widziałem, że świetnie się dogadują.
-Może coś z tego będzie.- pomyślałem.
Za to z Ally rozmowa nam się nie kleiła. Było widać, ze z szatynką jest coraz gorzej. Ściemniało się, co oznaczało coraz niższą temperaturę. Może jeszcze bardzo zimno nie było, ale Ally tak się trzęsła, że myślałem, ze zaraz mi stąd odleci, Byliśmy na górze diabelskiego młyna, kiedy maszyna się zatrzymała.
Okazało się, że mieli jakąś awarię i zejdziemy stad za jakieś 10 minut.
Z moją Ally było naprawdę źle. Dziś była ubrana w bluzkę z krótkim rękawem i krótką spódnicę.
Ja natomiast ubrałem się w krótkie spodnie, koszulkę i na wszelki wypadek skórzaną kurtkę, moją ulubioną.
Ściągnąłem z siebie moja koszulkę i kurtkę i założyłem je na Ally.
-Lepiej Ally?-spytałem troskliwie
-O wiele lepiej, dziękuję. A tobie zimno nie będzie?- spytała widząc, mój nagi, umięśniony tors
-Nie, skąd-skłamałem, bo mnie także dokuczał chłód
W końcu zeszliśmy na dół. Czekali na nas przyjaciele.
-Austin, czemu jesteś pół nagi, kiedy jest dość zimno?-spytali niemal jednocześnie
-Ally było zimno to oddałem jej trochę mojego ubrania.
W milczeniu wracaliśmy do domu. Podziękowaliśmy Dezowi i Trish za świetną zabawę.
W dwójkę ruszyliśmy do domu.





2 komentarze:

  1. Jest genialny !!!!!!!!!!!!!!! Pisz szybko next !!!!!!!!!!!!!!!! :)

    OdpowiedzUsuń