niedziela, 27 października 2013

Rozdział 40

Oczami Austina

Promienie słońca leniwie wdzierały się do pokoju.
Powoli otworzyłem oczy i popatrzyłem na leżącą obok mnie szatynkę, która leżała przytulona do mojego boku i ręką obejmowała mój brzuch. Ally była naprawdę piękna, a ja czułem się wspaniale, że mam taką dziewczynę przy mnie.
Ally otworzyła swe piękne oczy i popatrzyła na mnie uśmiechnięta. Odwzajemniłem uśmiech.
Było nam bardzo przyjemnie. Nie chcieliśmy jeszcze wstawać. Była dopiero 7.
Leżeliśmy przytuleni do siebie do około 10, kiedy rozległ się dzwonek od drzwi.
-Austin, ja pójdę-powiedziała brunetka
-Nie, ja pójdę, lepiej się ubierz, Ally- odpowiedziałem i tak jak byłem ubrany, czyli w samych bokserkach zszedłem na dół.
Otworzyłem drzwi. Byli za nimi Dez i Trish. Chcieli coś powiedzieć, ale zamilkli i mrugnęli do siebie porozumiewawczo.
Zrozumiałem o co im chodzi. Większą część twarzy, mój brzuch oraz klatka piersiowa miałem umazane szminką Ally. Gdyby nigdy nic, powiedziałem;
-Cześć wam. Co tam?
-Chcieliśmy spędzić z wami więcej czasu, ale chyba wam nie przeszkadzamy?-spytali nieufnie
-Nie, no co wy.-odpowiedziałem i w tej chwili doszła do nas Ally.
Umówiliśmy się, że pójdziemy na miasto. Przyjaciele mają po nas przyjść tak za godzinę.
Wróciłem na górę się ubrać. Wziąłem orzeźwiający prysznic. Ally zrobiła podobnie.
Nie mieliśmy nic ciekawego do roboty, toteż usiedliśmy na kanapie i przytuleni oglądaliśmy jakąś komedię.
Po 11 rozległ się dzwonek. To byli nasi przyjaciele.
Ruszyliśmy do miasta. Dość szybko doszliśmy.
Wpierw weszliśmy do jakiejś małej knajpki coś zjeść. nikt z nas nie jadł dziś śniadania. Ja i Ally zamówiliśmy po sałatce. Dez i Trish wzięli sobie frytki. Trochę zdziwieni popatrzyli na nas, ale nic nie powiedzieli.
W końcu każdy z nas mógł zjeść swoje danie.
Dez chciał się napić, ale nie mógł otworzyć butelki.
-Głupia butelka. Kto ją zamykał?!-spytał oburzony
-Daj, ja otworzę-powiedziałem
-Na pewno nie dasz rady, ale okej- dał mi swój napój.
A ja z łatwością go otworzyłem i podałem oniemiałemu rudzielcowi.
Zjedliśmy, zapłaciliśmy i wyszliśmy z knajpki. Uzgodniliśmy, że pójdziemy do wesołego miasteczka, które jest niedaleko. Toteż dość szybko doszliśmy. Dez wniebowzięty od razu kupił i zjadł watę cukrową a my kontynuowaliśmy zabawę w wesołym miasteczku. 

Witajcie. Rozdział byłby dłuższy, ale jadę dziś do Rzeszowa i nie wyrobiłabym się. Dziś rozdział trochę wiejący nudą, ale pamiętajcie, niedługo się rozwinie. Dzisiejszy rozdział to rozdział już 40 i 10000 wyświetleń. 
 Bardzo dziękuję!

3 komentarze: