niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 49

Dziewczyna popatrzyła na mnie przestraszonym wzrokiem.
-Ally- zacząłem- Nie wiem jak ci to powiedzieć, ale jest duże prawdopodobieństwo, że masz wściekliznę. Co oznacza, że masz jakieś 10% szans na przeżycie- ostatnie zdanie ledwo przeszło mi przez gardło.
Szatynka popatrzyła na mnie, a w jej oczach zobaczyłem łzy.
Mocno się we mnie wtuliła a ja przytuliłem ją przybity.
-Przepraszam, że się wtrącę- powiedział lekarz- Ale muszę wiedzieć jedno; czy zgadza się pani na przeprowadzenie dodatkowych badań, które wykażą, czy pani los jest już przesądzony.
-Dobrze, zgadzam się. A kiedy będą te badania?
-Zrobimy je dzisiaj, jutro już nie będzie można. Przyjdziemy po panią, kiedy będzie pora. Do widzenia- powiedział i wyszedł.
-Ally, wszystko będzie dobrze, obiecuję.
-A co jeśli nie? Nie chcę umierać.- wyszeptała łkając
-Cii, nie płacz, zobaczysz, że wszystko dobrze się skończy.-powiedziałem i wziąłem ją na kolana.
Ona jeszcze mocniej się we mnie wtuliła.
-A gdzie są moi rodzice, Dez, Trish?-spytała już trochę uspokojona
-Wyjechali na trochę, na razie zostaliśmy sami.- uśmiechnąłem się
Posiedzieliśmy tak jeszcze trochę i pogadaliśmy, kiedy przyszli po Ally.
Zabrali ją na badania, a ja w tym czasie poszedłem do sklepu i kupiłem nam coś do jedzenia.
Wróciłem i czekałem na wyniki.
Po chwili przyszła Ally, usiadła obok mnie i razem czekaliśmy.
Po chwili podszedł do nas lekarz wyraźnie uradowany.
-I jak doktorze?- spytaliśmy jednocześnie
-Sam nie wiem jak, ale to chyba cud. Pani Ally jest zupełnie zdrowa i może już jutro wyjść.- oznajmił szczęśliwy
Lekarz zostawił nas samych.
-Ally, jestem chyba najszczęśliwszym chłopakiem na świecie- powiedziałem
-Też się cieszę, Austiś. A tak się bałam. No to już jutro wychodzę.
Przenieśliśmy się do sali szatynki. Zjedliśmy po bułce, które kupiłem.
-To i tak o niebo lepsze niż szpitalne jedzenie. Ale najbardziej tęsknię za twoimi daniami.- oznajmiła w pewnej chwili brązowooka.
-Kiedy wrócimy od razu coś upichcę.- odparłem szczęśliwy, że moje jedzenie tak jej smakuje
Zrobiło się dosyć późno. Dziewczyna była dosyć zmęczona.
-Ally, położysz się?- spytałem w pewnej chwili
-Nie chcę cię wyganiać.
-Nie wyganiasz mnie. Widzisz tamto łóżko? Jest postawione po to bym spał blisko ciebie.
-Ooo to słodkie Austin, a nie wolałbyś jeszcze bliżej?- spytała
-Oczywiście.- porwałem ją i razem padliśmy na jej łóżko.
Przytuleni do siebie i szczęśliwi szybko zasnęliśmy.



6 komentarzy:

  1. Awwwwww,jak słodko.Świetny.
    Kiedy następny ?
    Zapraszam do mnie,masz ochotę wpadnij : http://you-can-come-to-me-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny rozdział we wtorek.
      Byłam już na twoim blogu. Masz dosyć fajne opowiadanie.

      Usuń
  2. Daj next! Daj next! Daj next!!! Czekam!!!!
    J.
    PS. Ta wscieklizna chyba przeszla na mnie!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, ale odszkodowania nie zapłacę! ;]
      Next będzie jutro lub we wtorek.

      Usuń
  3. Zajebisty rozdział!
    Zapraszam : http://raura-r5-love-story.blogspot.com/
    A rozdział bedzie u mnie wtedy kiedy go sobie przypomnę (tak to jest kiedy układasz sobie rozdział w głowie i go nie zapisujesz, bońdże na kartce lub na kompie) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie pomysły na nowy rozdział najlepiej zapisać na kartce, by potem nie zapomnieć.
      Kiedyś na pewno wpadnę.

      Usuń