Otworzyłem swoje oczy około 4 rano. Poszedłem na górę, do naszego pokoju.
Otworzyłem drzwi i powoli wszedłem.
Popatrzyłem na Ally. Tak słodko spała. Nie miałem serca jej budzić. I nie zamierzałem, niech odpoczywa.
Po cichu się przebrałem i zszedłem na dół. Wziąłem jabłko i wyszedłem pobiegać.
Oczami Ally
Wstałam około 7. Czułam się dużo lepiej.
Myślałam, że jestem chora, ale to chyba było z przemęczenia. Zdziwiłam się, bo pamiętam, że zasnęłam w salonie, więc co ja tutaj robię? Pewnie Austin mnie tu przyniósł. No właśnie, gdzie jest blondyn?
Szybko się przebrałam i zeszłam na dół. Przestraszyłam się nie na żarty, ale zaraz się uspokoiłam, bo chłopak właśnie wszedł do domu. Był najwyraźniej zmęczony i zadowolony.
-Gdzie byłeś?-spytałam
-Byłem pobiegać, jadłaś już śniadanie?
-Jeszcze nie- odparłam- A ty?
-Też nie. Poczekaj, pójdę wziąć prysznic i zaraz coś dobrego zrobię, okej?
Wrócił po jakiś 20 minutach i od razu poszedł do kuchni.
-Austin, pomóc ci?- spytałam, bo wiedziałam już co chłopak zamierza przyrządzić
-Jasne, pamiętasz jeszcze może jak smakują naleśniki?- spytał z uśmieszkiem
Nic nie odparłam. Podeszłam do szafki i zamierzałam wyciągnąć mąkę, jednak szafka jak dla mnie była dość wysoko. Stanęłam na palcach i już ją wyciągałam, kiedy ona nagle się wysypała.
Brudną miałam tylko bluzkę, ale kiedy się odwróciłam od razu zaczęłam się śmiać. Blondyn był cały biały.
Jego twarz, włosy, ubrania były białe, gdyby to nie był on, pomyślałabym, że to jakiś duch.
-Ally?- krzyknął - Dopiero brałem prysznic.
-Wiem i przepraszam. Nie wiedziałam, że jesteś za mną.
-Teraz trzeba kupić mąkę, chyba, że chcesz zjeść coś innego.
-Wiem, zaraz po nią pójdę.
-Pójdę z tobą. Tylko znowu wezmę prysznic. Potem oboje się przebierzmy, dobrze?- dodał po chwili
-Dobrze-odparłam
Oczami Austina
Po pół godzinie byliśmy już gotowi. Wyszliśmy i kierowaliśmy się do sklepu. który był jakieś 10 minut drogi od naszego domu. Byliśmy pochłonięci rozmową. W pewnej chwili usłyszałem groźne szczekanie i zobaczyłem, że do Ally skoczył jakiś wielki pies.
Wywrócił ją i zaczął ją wściekle gryźć. Słyszałem jej krzyki. Kiedy siłą odciągałem zwierzę widziałem przerażenie w oczach szatynki. Ja także byłem przerażony.
Pies uciekł. Szybko wezwałem karetkę i ukląkłem przy Ally. Wyglądała strasznie. Na całym ciele miała ugryzienia psa. Większe lub mniejsze. Wszędzie była jej krew. Ściągnąłem z siebie moją ulubioną kurtkę i przykryłem ją, bo wiedziałem, że osoby ranne szybko tracą ciepło ciała.
Trwałem dalej przy niej i czekałem na karetkę.
Nie usmiercaj mi Ally!!! Super rozdzial!!! Czekam na next!!!
OdpowiedzUsuńJ.
zgadzam się z anonimem czekam na next jesteś super
OdpowiedzUsuńDziękuję, spokojnie, nie zamierzam uśmiercać Ally.
OdpowiedzUsuńŁał, nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Rozdział cudny. Czekam z niecierpliwością na następny
OdpowiedzUsuńUff... Dawaj szybko next!!!
OdpowiedzUsuńPodpisala: J.