wtorek, 26 listopada 2013

Rozdział 59

... rodzice.
-Tak?- spytałam oschle, nadal byłam na nich zła, z wiadomo jakiego powodu
-Chcemy zobaczyć twoją siostrę, możemy?
-Sama nie wiem, teraz to my jesteśmy jej prawnymi rodzicami, opiekunami.- odparłam
-''My'', czyli kto?- nadal nie rozumieli
-Ja i Austin.
-Co, ale jak to? Nie chcemy, by naszą córkę wychowywał jakiś obcy mężczyzna!- krzyknęli
-Jaki obcy? Przecież go znacie! Uratował mnie kilka razy, przecież wiecie jaki jest, prawda? Austin traktuje Jessie jak własną córkę! Jak możecie mówić, że jest obcy!- krzyknęłam, a z mojego oka popłynęła pojedyncza łza
Ciężar wszystkich trosk mnie przytłaczał, nie mogłam tego długo wytrzymać. Na szczęście miałam kogoś, kto zawsze potrafił mnie rozśmieszyć, pocieszyć. Był to mój ukochany, Austin.
Gdy tylko zobaczył moją łzę od razu mnie do siebie przytulił. Jessie nie pozostała bierna i dołączyła do nas.
Powstał grupowy uścisk.
Gdy trochę się uspokoiłam blondyn mnie puścił i podszedł pewnym krokiem to moich rodziców.
-Przykro mi, że mnie tak państwo osądzacie. Może i dla państwa jestem obcym człowiekiem, ale proszę wiedzieć, że troszczę się o państwa córki najlepiej jak potrafię. Jeśli państwo tego nie widzicie, trudno.-powiedział blondyn
Moich rodziców najwyraźniej zaskoczyła odpowiedź brązowookiego. Przez chwilę stali w milczeniu, aż odparli:
-Wybacz, Austin. Źle cię oceniliśmy, po prostu jesteśmy zdenerwowani ostatnimi zdarzeniami.
-Ally, kim oni są?- spytała w pewnej chwili cicho Jessie, jednak wszyscy ją usłyszeli
-To są twoi prawdziwi rodzice, moi zresztą też- powiedziałam
Spodziewałam się, że czym prędzej do nich pobiegnie, jednak tak się nie stało.
Najwyraźniej mała nadal miała do nich żal. ja także.
-Słuchaj, Ally, jeśli kiedyś będzie potrzebna ci pomoc, zrobimy co w naszej mocy. Wiem, że popełniliśmy wielki błąd, chcemy go naprawić, czy pozwolicie nam?- spytała mama
-Oczywiście, że tak!- przytuliłam ich
-No, bardzo się cieszę.- powiedział tata- Austin, mogę zaprosić cię na nasz umówiony sparing?
-Dziękuję. Może być jutro?- spytał blondyn
-Oczywiście, zapraszam wszystkich.- odparł tata
-Niestety, my musimy już iść, widzimy się jutro o 12, dobrze?- powiedziała mama
-Dobrze, do jutra- powiedzieliśmy, moi rodzice wyszli
 Odetchnęłam z ulgą. Nie myślałam, że tak szybko dojdzie do konfrontacji, ale poszło lepiej niż myślałam.

Witajcie. Pamiętacie zapewne, że dziś miałam zadecydować co do losów mojego opowiadania, prawda?
Nie miałam zbyt wielkich problemów z podjęciem decyzji, pomogły mi w tym wasze komentarze. Nie usuwam bloga ani go nie zawieszam.
Napiszcie czy to dobra decyzja.
Pozdrawiam

3 komentarze:

  1. Ty sie jeszcze pytasz czy dobra czy zla???? Oczywiscie, ze dobra!!!! Czekam na next!!!!
    J.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny, vzekam na next :)
    A decyzja BARDZO dobra :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy next? ;( Proszę dodaj go szybko bo ja ty umrę! :D

    OdpowiedzUsuń