środa, 25 września 2013

Rozdział 21

Miejsce było naprawdę piękne. Austin uśmiechnął się do mnie, a ja w podzięce przytuliłam go.
-Austin to miejsce jest niesamowite! Dziękuję ci, ale po co mnie to przyprowadziłeś?-spytałam
-Później ci powiem. To niespodzianka-szepnął
Usiedliśmy na kocu i chłopak otworzył koszyk. Widziałam tam trochę jedzenia napoje i jakieś pudełeczko. Blondyn wyciągnął naleśniki i zaczęliśmy konsumować posiłek popijając świeżym sokiem z malin. Gdy skończyliśmy na koc przyleciał mały ptaszek. Co chwila rzucaliśmy mu okruszki z jedzenia. Chłopak w pewnej chwili przysunął się do mnie i objął ramieniem.
-Austiś, skąd znasz to miejsce?-spytałam
-Po śmierci mojej jedynej rodziny często tu przychodziłem rozmyślać-powiedział- Wiesz, ten strumyk jest dość głęboki, moglibyśmy tu czasami przychodzić do lasu lub popływać w strumyku-rozmarzył się- Oczywiście, jeśli będziesz chciała.
-Oczywiście, że tak.
-Tak myślałem. Ally miałaś kiedyś może chłopaka?
-Nie, a co?
-Pomyślałem, że-w tej chwili wyciągnął pudełeczko z koszyka- może chciałabyś zostać moją dziewczyną?
-Tak, oczywiście!-krzyknęłam- Chciałam cię zapytać o to samo, wiesz?
Otworzył pudełeczko.Był tam mały wisiorek z imieniem Ally. Był naprawdę piękny. Chłopak założył mi go na szyję.
-Był robiony na zamówienie-wyjaśnił
Poszliśmy po chwili na spacer. Trzymaliśmy się za ręce. W pewnej chwili zagapiłam się i nie zauważyłam dość głębokiej przepaści. Już zaczęłam spadać kiedy chłopak mnie złapał. Gdy oboje byliśmy już bezpieczni nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Oboje tego chcieliśmy już od dawna, więc nie protestowaliśmy. W końcu się pocałowaliśmy. Pocałunek trwał z jakieś 20, 30 sekund, ale dla nas to była wieczność.W brzuchu miałam z milion motylków. W końcu skończyliśmy i jak na złość zaczął padać deszcz. Poszliśmy wziąć koc i koczyk. Zaczęło być naprawdę zimno, chłopak to poczuł, wtedy ściągnął z siebie marynarkę i założył ją na mnie. Chłopak miał na sobie tylko podkoszulek.
-Nie będzie ci zimno?-spytałam
-Nie
-Na pewno?
-Na pewno.
W podzięce przytuliłam go. Tak doszliśmy do domu. Rozpadało się na dobre. Szybko się przebraliśmy. Zjedliśmy coś na szybko. Nagle źle się poczułam. Było mi dość gorąco, mimo że na polu było naprawdę zimno. Szybko zasnęłam, chłopak siedział jeszcze w kuchni.

 Witajcie. Rozdział jak obiecałam dodaję dzisiaj. Next już jutro. Rozdział miał mieć więcej szczegółów, ale trochę się martwię o mojego brata, bo usłyszałam, że gdy był w pracy, to cement spadł mu na nogę. Dlatego nie miałam za bardzo pomysłu na szczegóły. A już jutro miesięcznica tego bloga!
Pozdrawiam.

2 komentarze:

  1. Przykro mi z powodu brata :(
    Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, czekam na następny

    OdpowiedzUsuń